Baby Animal Cam, show którego potrzebowaliśmy. Drzemiące wydry, wylegujące się nosorożce, orangutan jedzący liście… Nowy program Netflixa przedstawia małe zwierzęta z ZOO.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Wilki coraz częściej są agresywne, atakują zwierzęta gospodarcze
Jak podaje The Guardian, w czwartek 12 października, Netflix wypuścił coś, co może zostać uznane za jego najbardziej rewolucyjny program. Korzystając z przełomowej technologii na żywo, gigant streamingowy uruchomił program, który może być przyszłością reality
Co to jest Baby Animal Cam?
Baby Animal Cam jest to transmitowany na żywo materiał z Cleveland Metroparks Zoo. Nie ma w nim prezenterów ani dialogów, dosłownie nic się w nim nie dzieje i trwa dwie godziny, a następnie kończy się bez ostrzeżenia i jest ponownie dostępny w kolejny czwartek wieczorem.
Program się zaczyna, przez kilka minut oglądamy gromadkę małp, a potem na ekranie pojawia się kolejna gromadka zwierząt, a potem kolejna i tak przez dwie godziny. W tle przygrywa wesoła muzyka. Od czasu do czasu pojawia się mała wyskakująca grafika, która nigdy nie mówi nic bardziej konkretnego niż „Czasami biegają wydry”. To wszystko, co się dzieje.
Orangutan z liściem
Najbardziej ekscytującą rzeczą, która wydarzyła się w czwartkowym odcinku, był orangutan jedzący liść. Orangutanowi zjedzenie liścia zajęło nieco więcej czasu, niż można by się spodziewać. O ile widzowie nie mają patologicznej obsesji na punkcie wiedzy o tym, że orangutan właśnie żuje liść, to nie mają oni nic do zyskania z tego powodu.
Baby Animal Cam: dlaczego jest taki przełomowy?
Można by było próbować oskarżyć Baby Animal Cam jako rodzaj nie autorskiej telewizji, którą streamerzy mogą wykorzystać, aby udowodnić, że nie potrzebują usług twórców z ich prośbami o wynagrodzenie. Ale Baby Animal Cam to naprawdę tylko transmisja na żywo kilku małych zwierząt. Nie jest to nowy pomysł. Zapewne wielu z was pamięta, jak w czasach pandemii Covid, wybuchł szał na oglądanie prywatnych kamerek dostępnych w sieci. Wielu z nas podglądało co się dzieje przy Koloseum czy na afrykańskiej Sawannie. Wtedy też nic wielkiego się nie działo. Mogliśmy zobaczyć tylko kilka osób przechodzących akurat pod kamerką, albo zwierzęta, które żyły po prostu swoim życiem.
Baby Animal Cam: następca Slow TV
Slow TV to skandynawski mikrogatunek. Co więcej, jest on odpowiedzialny za takie hity jak nieedytowana siedmiogodzinna podróż pociągiem Bergensbanen: Minutt for Minutt i nieedytowany 134-godzinny rejs Hurtigruten: Minutt for Minutt. Są one długie i kontemplacyjne, celowo łamią wszelkie zasady telewizji, a brak akcji jest ich sednem. Pod tym względem Baby Animal Cam wydaje się naturalnym następcą Slow TV.
Lek na codzienny stres?
Świat przeżywa obecnie niewyobrażalny horror. Jest to skomplikowany i brutalny czas dla wszystkich. Dwie wojny, cierpiące dzieci, umierające zwierzęta. Nie mogło to być zamierzone, ale Netflix wybrał ten konkretny moment bardzo trafnie. W tej chwili oglądanie tego programu jest jak “masaż mózgu”. Coś w rodzaju medytacji, odcięcia się od koszmarnej rzeczywistości. Źródło: TheGuardian.com, Bgr.com, PolishObserver.com